Pan Profesor z Krakowa poinformował uprzejmie, że nie ma czasu. Mam zadzwonić 2 lipca, to się umówimy na kiedyś...
Kurde, zaczyna mnie wnerwiać ten gość. No, nic. Praca
To teraz pojedziemy do Lublina. A co.
Uff, profesor się nareszcie wyjaił. Będę w Krakowie 10 lipca, wtorek. Rano zajadę do szpitala, posiedzę tam najdłużej do 12.30 - 13.00. I potem mam luz, mogę się poszwendać. Ostatni powrotny pociąg mam o 20.00...