Od czasu jakiegoś miałem przeczucie, że poglądy głoszone przez Siewce nie są do końca zbieżne z moimi. Owszem, wierzyłem, że symbiont sam w sobie to zło, że osobników nim zarażonych trzeba wymazać lub w litości naszej dać im szansę powrotu w Światło Dnia. Przyczyna takiego nastawienia była dość prozaiczna - ja po prostu za cholerę nie dałbym się zwampirzyć. Może był to strach, może niezrozumienie, może manipulacja... nie wiem. Wiem, że z tego głównie względu ponad rok temu dołączyłem do rodu Watykańskich - uznałem, że jest to mniejsze zło i jedyny ród, który ochroni mnie od zarażenia antysymbiontem. Jednakże z biegiem czasu zacząłem się zastanawiać czy jest więcej takich jak ja osób (może niekoniecznie w szeregach rodu
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Reasumując - postuluję o stworzenie rodu Przyjaciół. Z powszechnie znanych źródeł wynika, iż istnieje grupa zaufanych ludzi, którzy nie tylko nie pałają do wampirów nienawiścią ale żyją z nimi w koegzystencji, respektując wynikłe z tego prawa i obowiązki. Ludzie, którym wampiry zawierzyły swój sekret, których traktują jako wsparcie a nie zagrożenie. A ja nie podniosę już ręki na wampira, chyba, że w samoobronie. Nigdy. Dlatego chciałbym aby taki ród został stworzony właśnie dla takich, którzy wybrali ścieżkę współpracy, nie walki jednocześnie nie wyrzekając się Dnia dla Nocy.
Sprawę przedłożyłem Ukrytemu powstrzymując się od wbicia strzykawki z antysymbiontem ( pragnienie wynikłe już chyba tylko z przyzwyczajeń rodowych
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Proszę o pozytywne rozpatrzenie mojego podania
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)