Witam ponownie!
Wreszcie udało mi się trochę wygospodarować czasu wolnego (ostatnio z nim coraz gorzej.
Postaram się, w miarę moich skromnych możliwości napisać coś niecoś na temat mojej nowej zabawki.
Paczka przyszła do mnie w stanie nienaruszonym, więc przesyłkę można uznać za udaną. Po rozpakowaniu moje śliczne, bławatne oczęta ujrzały krzyczące wszystkimi możliwymi kolorami , dość ciężkie pudełko.
Uuuu...., sobie myślę, nie jest za dobrze bo jak pudło "oczojebne" to pewnie "chłyt martetingowy" i "ryżojady" sobie w kulki lecą bo jakoś tak zawsze jest, że jak pudełko ładne to zawartość do d....., to znaczy chciałem powiedzieć, że pozostawia wiele do życzenia. No cóż, myślę, trzeba jednak sprawdzić w końcu i tak zapłacone.
Po otwarciu pudełeczka ukazała się moja nowa zabawka.
I tu pierwszy szok, bo jednak stara prawda o pudełku, kolorach i zawartości jednak w tym przypadku się nie sprawdziła.
Działko mile łechta oczka jeszcze przed wyjęciem z pudełka. Jest w kilku częściach do samodzielnego montażu (zaznaczam jednak, że nie trzeba składać gaerbox'a czy takie tam
). Oddzielnie mamy muszkę, rączkę transportową, pas nośny ("lipa z sosną" jak we wszystkich replikach i to nie ważne jakiej firmy), śrubokręt płaski (co ciekawe po raz pierwszy widziałem w zestawie tak porządne narzędzie - chodzi o klasę śrubokręta - a trochę już karabinków różnych firm przerzuciłem), pakiet składający się z siedmiu cel o sporej, jak na stock'owy, pojemności 1800 mAh, ładowarkę, wycior, metalowy mag o pojemności 450 pestek, instrukcja obsługi pisana oczywiście krzaczkami noooo i oczywiście sam karabinek.
Karabinek po wyjęciu z pudełka robi naprawdę duże wrażenie. Po pierwsze jest wykonany jako blaszany wytłok a nie jak większość metal body innych firm ze stopów. Co za tym idzie odporność na urazy mechaniczne jest o niebo lepsza. Plastiki wykonane są z porządnego materiału. Nic nie trzeszczy, nie "lata jak Żyd po pustym sklepie". Do pełni szczęścia przydały by się jeszcze firmowe oznaczenia broni, niestety w tym egzemplarzu mamy takowe tyle tylko, że są to oznaczenia typu "ARMY" i "Made In China". No cóż, trzeba tylko przyznać Chińczykom, że nie wykonali tych napisów tak "oczojebnych" jak pudełko a co za tym idzie nie rzucają się w oczy i nie psują ogólnego wrażenia działka.
Przejdźmy teraz do zmontowania wszystkich elementów tych puzli.
Wszystkie detale ładnie do siebie pasują. Elementy metalowe czyli muszka i rączka transportowa nie maja żadnych luzów i są skręcane w sposób zapewniający wyjątkową trwałość (pamiętajmy, że body wykonane jest ze stali więc poszczególne elementy poza dobrym dopasowanie skręca się na przysłowiowego "maksa"
.
Po skręceniu ze sobą poszczególnych metalowych części przychodzi czas na pakiet. Acu o pojemności 1800mAh wygląda na całkiem konkretny. Jest sygnowany logiem "ARMY". Złączki do podłączenia to tzw. "lardże" więc, jeśli tak jak w moim przypadku, ktoś chce sobie znormalizować wtyki na "małe", to niestety czeka go lutowanie. Akumulatorek mieści się bez problemu na swoim miejscu i tutaj mały "ZONK", producent nie przewidział możliwości szybkiej zmiany "acu" na polu walki ponieważ pojemnikiem na niego jest "frontgrip" który po złożeniu razem z baterią, skręcany jest śrubą, której nakrętka przystosowana jest do podpięcia pasa nośnego (teraz tylko zastanowić się należało by ile taka "batka" pociągnie
- ale o tym później). Takie rozwiązanie ma też swoją zaletę, wszystko jest tak ładnie spasowane, że nie ma żadnego efektu luźnego latania elementów czy trzeszczenia.
Teraz tylko pozostaje nam zaformować akumulator i do boju!
Podsumowując pierwsze wrażenie – OK.
Pierwszy „chińczyk” przy którym naprawdę nie ma się do czego czepnąć.
Po zaformowaniu akumulatora i pierwszym wstępnym przeglądzie przychodzi czas na sprawdzenie w boju i opisanie wrażenia z użytkowania.
I tutaj znowu „ZONK”, „ryżojady” naprawdę nie żałowali smaru, oleju czy jakiegoś innego „siuwaksa” bo przy pierwszych strzałach hopsiup prawie nie działa. Są na to dwie metody: rozebrać działko i przeczyścić gumkę oraz komorę „hopa” spirytusem albo wypić spirytus i wywalić parę magów kulek, wtedy sam się przeczyści. Ja osobiście wybrałem drugą metodę bo na polu walki jakoś nie bardzo miałem czym wyczyścić i nie bardzo mi się chciało. Po wypluciu około dwóch magów sytuacja poprawiła się diametralnie.
Sam karabinek sprawuje się całkiem przyjemnie, zasięgiem i powtarzalnością strzału może śmiało konkurować ze stock’owymi firmowymi karabinkami (chińskie L85 w Stocku ma 320-330 fps). Funkcja ruchomego zamka, którą można wyłączyć to naprawdę świetna zabawa. Przy strzale można odczuć delikatny odrzut. Niestety strzelając z włączonym blowback’iem musimy się liczyć z dwiema sprawami. Po pierwsze spada nam nieznacznie szybkostrzelność, po drugie szybciej rozładowuje się „acu”. Następną ciekawostką jest przycisk zwolnienia sprężyny po zakończonym strzelaniu. Funkcja ta znacznie wydłuża żywotność serca naszego karabinka.
I na koniec garść uwag po moim pierwszym „ostrym strzelaniu”.
1. Po sprawdzeniu czy wszystko działa, proponuję wywalić bezpiecznik (niestety trzeba rozebrać działko) ponieważ znacznie osłabia sprawność elektryczną naszego karabinka (działa jak włączona mała żarówka w obwód).
2. Wydaje mi się, że do tego działka w wersji „Stock” najrozsądniejsze będą kulki o masie 0.23 grama (przynajmniej takie jest moje subiektywne odczucie).
3. Pas nośny okazał się dnem. Pękła klamra po pierwszych 20-30 minutach noszenia, trzeba zainwestować w inny (ja kupiłem za grosze na allegro oryginalne, kontraktowe zawieszenie 3 punktowe - pasuje jak ulał no i oczywiście nie mam już obaw że mi się coś urwie).
4. „acu” – tutaj jestem mile zaskoczony. Strzelanie mieszane (z włączonym i z wyłączonym blowback’iem) i spokojnie wytrzymuje strzelankę - po piątym magu ( każdy załadowany na full) przestałem już je liczyć.
5. Oryginalna ładowarka – no cóż, jeśli ktoś nie ma lepszej to trudno. Ja osobiście polecam coś konkretniejszego, ewentualnie pozostaje jeszcze opcja zainwestowania w rozładowarkę ale to wydaje mi się gra nie warta świeczki.
6. Funkcja „Blowback” – miodzie i „lans” jak się patrzy.
7. Funkcja zwolnienia sprężyny po strzelance – fajna sprawa, powinna znacznie wydłużyć żywotność sprężyny.
8. Osłuchowo – podczas strzelania karabinek sprawia bardzo dobre wrażenie, w gaerbox’ie nic nie „jęczy” a cały mechanizm pracuje w miarę cicho.
9. Do chińskiej „Elki” pasują bez problemowo „magi” od wszystkich „eMek” – sprawdziłem osobiście. Nie ma żadnych przycinek.
10. Donośność i powtarzalność strzału nie ustępuje markowym produktom typu „CA” czy „TM” a wręcz śmiało może z nimi konkurować.
11. Bez żadnego problemu pasuje kontraktowy, brytyjski bagnet (w takiej L85 firmy „Star” jest z tym problem).
12. Wstępnie, po wizualnej ocenie powinny pasować wszystkie części zamienne typu „CA” i ”TM”.
Mam nadzieję, że moje wypociny komuś się przydadzą.
Pozostaje mi tylko cieszyć się nową zabawką a ewentualnym nabywcom życzyć takiej samej radochy z karabinka jak mojej.
Pozdrawiam - Tomasz.