Przeczytawszy...
- Alienor
- Aurora Borealis
- Posty: 880
- Rejestracja: 21 wrz 2006, o 17:48
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Przeczytawszy...
Zwykle pozostawiam sobie trochę czasu na ochłonięcie po przeczytaniu książki, zanim wyrażę opinię, tak zrobiłam i tym razem.
Zgadzam się z opinią Nattfiarill. Co do opinii na Polterze – tu facet pomylił, jak wielu sieciowych „recenzentów”, opinię na temat fabuły z opinią o charakterze literackim (krytyką literacką).
„Nikt” w przeciwieństwie do poprzednich części nie stanowi całości. Jest li tylko zakończeniem wątków. Uważam zresztą, że jest to najcięższe dla autora zadanie i nie jest łatwo z niego się wywiązać.
Żal, że w Nikcie nie jest tak widoczny warsztat – wyrobiony i charakterystyczny w poprzednich częściach. Zniknęło gdzieś budowanie postaci i nastroju ze scen, przemyślanych dialogów, chwytających za serce drobiazgów, do których Magda ma według mnie wyjątkowy instynkt.
Cechą ostatniej części jest gonitwa na łeb, na szyję i co za tym idzie – skrótowość. Tu gotowa jestem się zgodzić ze Zwierzchowskim z Poltera – faktycznie ucierpiał nieco język. Nie chodzi tu o jego formę – wulgaryzmy mi nie przeszkadzały nigdy, o ile były potrzebne – ale o efekt, jaki to wywołuje. Chyba zbyt widoczne stało się ograniczenie dialogów do funkcji informacyjnej lub humorystycznej (choć tu jak zwykle nie sposób odmówić celności). To jest – ujmując filmowo – jedna scena kręcona kamerą bez pauz, jedno ciągłe ujęcie przez trzy czwarte książki. W porównaniu do dokładnej warsztatowej roboty w poprzednich częściach teraz wydaje się to pójściem na skróty.
Zastrzeżenie mam też do korekty bądź redakcji. Zdarzają się niezręczności polegające na podobnie brzmiących wyrazach , które bardzo blisko sąsiadują, raz też miałam wrażenie, że jakaś postać znalazła się ni z gruszki ni z pietruszki nagle przy bohaterze, choć wcześniej była dalej – Autor nie musi nad wszystkim panować, nie od tego jest.
Nocarz po prostu mnie uwiódł, Renegat zaimponował budowaniem złożonej postaci Vespera i znacznym „obciążeniem” atmosfery, co było też odwagą Autorki wobec czytelnika. Kończenie cyklu to jednak musi być piekielna robota.
Zgadzam się z opinią Nattfiarill. Co do opinii na Polterze – tu facet pomylił, jak wielu sieciowych „recenzentów”, opinię na temat fabuły z opinią o charakterze literackim (krytyką literacką).
„Nikt” w przeciwieństwie do poprzednich części nie stanowi całości. Jest li tylko zakończeniem wątków. Uważam zresztą, że jest to najcięższe dla autora zadanie i nie jest łatwo z niego się wywiązać.
Żal, że w Nikcie nie jest tak widoczny warsztat – wyrobiony i charakterystyczny w poprzednich częściach. Zniknęło gdzieś budowanie postaci i nastroju ze scen, przemyślanych dialogów, chwytających za serce drobiazgów, do których Magda ma według mnie wyjątkowy instynkt.
Cechą ostatniej części jest gonitwa na łeb, na szyję i co za tym idzie – skrótowość. Tu gotowa jestem się zgodzić ze Zwierzchowskim z Poltera – faktycznie ucierpiał nieco język. Nie chodzi tu o jego formę – wulgaryzmy mi nie przeszkadzały nigdy, o ile były potrzebne – ale o efekt, jaki to wywołuje. Chyba zbyt widoczne stało się ograniczenie dialogów do funkcji informacyjnej lub humorystycznej (choć tu jak zwykle nie sposób odmówić celności). To jest – ujmując filmowo – jedna scena kręcona kamerą bez pauz, jedno ciągłe ujęcie przez trzy czwarte książki. W porównaniu do dokładnej warsztatowej roboty w poprzednich częściach teraz wydaje się to pójściem na skróty.
Zastrzeżenie mam też do korekty bądź redakcji. Zdarzają się niezręczności polegające na podobnie brzmiących wyrazach , które bardzo blisko sąsiadują, raz też miałam wrażenie, że jakaś postać znalazła się ni z gruszki ni z pietruszki nagle przy bohaterze, choć wcześniej była dalej – Autor nie musi nad wszystkim panować, nie od tego jest.
Nocarz po prostu mnie uwiódł, Renegat zaimponował budowaniem złożonej postaci Vespera i znacznym „obciążeniem” atmosfery, co było też odwagą Autorki wobec czytelnika. Kończenie cyklu to jednak musi być piekielna robota.
Lecz gdyby mi kazały wyroki ponure
Na ziemi się meldować, by drugi raz żyć
Chciałbym starą wraz z mundurem wdziać na siebie skórę
Po dawnemu: wojować, kochać się i pić.
(Wieniawa)
Na ziemi się meldować, by drugi raz żyć
Chciałbym starą wraz z mundurem wdziać na siebie skórę
Po dawnemu: wojować, kochać się i pić.
(Wieniawa)
- Zamoyski
- Major Nocarzy
- Posty: 564
- Rejestracja: 26 paź 2008, o 00:46
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Przeczytawszy...
Alienor, na budowanie postaci to w 3 tomie nie jest trochę za późno? A dialogi Vespera z Nexem, Strixem? Ciepłe bułeczki! Z Ultorem też, jak dla mnie, nowa, lepsza receptura Pana Piekarza!Alienor pisze:Zniknęło gdzieś budowanie postaci i nastroju ze scen, przemyślanych dialogów, chwytających za serce drobiazgów, do których Magda ma według mnie wyjątkowy instynkt.
Już się bałem że co do tempa - pan z Poltera twierdzi że akcja się wlecze.Alienor pisze:Cechą ostatniej części jest gonitwa na łeb, na szyję i co za tym idzie – skrótowość. Tu gotowa jestem się zgodzić ze Zwierzchowskim z Poltera – faktycznie ucierpiał nieco język.
Generalnie rzecz biorąc wydaje mi się, że pewne odczucia przez Ciebie opisywane, są przez Magdę wywoływane celowo. Ja już pisałem co myślę i bardzo przypadły mi do gustu zastosowane rozwiązania. Właśnie takie prowadzenie akcji, właśnie takie dialogi - wszystko to, uważam, wynika ze specyfiki powieści. Przedstawia ona w pierwszej części zmagania z rzeczywistością Vespera z permanentnym odjazdem - głód, szamotanina wewnętrzna, koledzy, wrogowie, biją, głaszczą, wreszcie (wyobraźcie to sobie) spotkanie z Lordem mając już zupełnie inny bagaż wiedzy i doświadczeń niż poprzednio. Później zaś granie pierwszych skrzypiec w nieistniejącej orkiestrze (podczas gdy całe życie miało się do czynienia tylko z trąbami), gdy ciągle wokół ktoś cię potrąca, kręci maszynkami, gryzie smyczek. Przy czym nie należy zapominać, że Vesperem (i pozostałymi bohaterami) szarpią siły nieporównywalnie większe niż te, z którymi mamy do czynienia na codzień my, maluczcy.
Tata! Tata! Biją renegata!!
- Qadesh
- Główny logistyk
- Posty: 3778
- Rejestracja: 16 kwie 2007, o 14:55
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: kraków
Re: Przeczytawszy...
zawsze możesz się zrenegacić i doznawać dokładnie tego samego
będziesz mógł nam wszystkim lepiej opisać, jak to jest, gdy ktoś Cię gryzie w smyczek
będziesz mógł nam wszystkim lepiej opisać, jak to jest, gdy ktoś Cię gryzie w smyczek
Re: Przeczytawszy...
@ Alienor, Nattifiarill et al.
Opinia to opinia, dziękuję, że jest
Ale jedno to mi się widzi, kumo Alienor, żeście przeoczyli. I z kim, jak z kim, ale z Tobą chętnie o tym porozmawiam. Złośliwców pomijam, niech im inna biblioteka lekką będzie
„Nie ma nastroju”?
A mnie się widzi, że to nie tak.
Nastrój jest, i to jak cholera. Wleźliśmy w świat wyższej polityki a ten nagle zwariował, przestał być taki uprzejmie stabilny, wymyka się z rąk, nie wiadomo, za co się złapać. Wszystko dookoła się wali, jeszcze człowiek, tfu, wampir, jednemu zadaniu nie sprostał a już musi się zająć drugim, sytuacja zmienia się co chwilę, wrogowie to przyjaciele i odwrotnie, nie ma czasu się wczuwać i zastanawiać, bo trzeba działać – a nuż za chwilę wszystko się zrypie? No dobrze: działać, ale jak? Co robić? Jak, gdzie, z kim? Totalne nieporozumienie…
A teraz w to wszystko wchodzi czytelnik. Jeden się wczuje doskonale i wszystko zrozumie, może sam ma parcie na chaos, albo już trochę próbował się pobawić w te polityczne klocki, kto wie. A inny powie, że co za bałagan, czemu te wątki potraktowane skrótowo, te wydarzenia tak sobie lecą na łeb, na szyję, to ja już wolałem/łam, jak było w Nocarzu i Renegacie, tam przynajmniej było wiadomo o co chodzi. Tam można się było wczuć w ten klimat operatorów służb specjalnych, potem w ten nastrój bojowników o słuszną sprawę/terrorystów, wszystko takie jasne, czytelne i przejrzyste, ach, to było coś. A tutaj co mamy? Burdel i bezhołowie!
Dokładnie, proszę Państwa. Dokładnie tak.
Uprzejmie informuję, że w mym osobistym mniemaniu to nie warsztat „zawinił”. Warsztat zrobił, co miał zrobić, i to, zdaje się, nad wyraz skutecznie. Pojawienie się opinii, dotyczących „chaosu” i „skrótowości” tylko mnie w tym utwierdza (zdaje się, że wyjątkowo asertywne ze mnie zwierzę ). Tym bardziej, że dobrze wiem, jak bardzo się napracowałam przy powstaniu tej książki, zresztą, nie tylko ja ale i cała grupa rzetelnych beta-readerów. Wierzcie, lub nie, ale nic tu nie zostało potraktowane po łebkach, aby zbyć.
Natomiast podejrzewam, że w takich przypadkach, jak Twój, Alienor, czy np u Nattifiarill objawia się właśnie niekompatybilność czytelnicza z tym akurat klimatem. Polityczno-chaotycznym. Zagubionym. Konfrontowanym z wyzwaniami wyrastającymi daleko ponad miarę i możliwości. Itepe itede.
A zatem może nie: "nie ma nastroju" tylko: "to nie jest ten nastrój, który lubię"?
Czego, oczywiście, nie mam nikomu za złe, doświadczywszy już zdań czytelników, niekompatybilnych z klimatem nocarskim, potem renegackim, teraz niktowym… No taki to pisarski lajf
Na szczęście jest kilku takich, którym się podobało…
Opinia to opinia, dziękuję, że jest
Ale jedno to mi się widzi, kumo Alienor, żeście przeoczyli. I z kim, jak z kim, ale z Tobą chętnie o tym porozmawiam. Złośliwców pomijam, niech im inna biblioteka lekką będzie
„Nie ma nastroju”?
A mnie się widzi, że to nie tak.
Nastrój jest, i to jak cholera. Wleźliśmy w świat wyższej polityki a ten nagle zwariował, przestał być taki uprzejmie stabilny, wymyka się z rąk, nie wiadomo, za co się złapać. Wszystko dookoła się wali, jeszcze człowiek, tfu, wampir, jednemu zadaniu nie sprostał a już musi się zająć drugim, sytuacja zmienia się co chwilę, wrogowie to przyjaciele i odwrotnie, nie ma czasu się wczuwać i zastanawiać, bo trzeba działać – a nuż za chwilę wszystko się zrypie? No dobrze: działać, ale jak? Co robić? Jak, gdzie, z kim? Totalne nieporozumienie…
A teraz w to wszystko wchodzi czytelnik. Jeden się wczuje doskonale i wszystko zrozumie, może sam ma parcie na chaos, albo już trochę próbował się pobawić w te polityczne klocki, kto wie. A inny powie, że co za bałagan, czemu te wątki potraktowane skrótowo, te wydarzenia tak sobie lecą na łeb, na szyję, to ja już wolałem/łam, jak było w Nocarzu i Renegacie, tam przynajmniej było wiadomo o co chodzi. Tam można się było wczuć w ten klimat operatorów służb specjalnych, potem w ten nastrój bojowników o słuszną sprawę/terrorystów, wszystko takie jasne, czytelne i przejrzyste, ach, to było coś. A tutaj co mamy? Burdel i bezhołowie!
Dokładnie, proszę Państwa. Dokładnie tak.
Uprzejmie informuję, że w mym osobistym mniemaniu to nie warsztat „zawinił”. Warsztat zrobił, co miał zrobić, i to, zdaje się, nad wyraz skutecznie. Pojawienie się opinii, dotyczących „chaosu” i „skrótowości” tylko mnie w tym utwierdza (zdaje się, że wyjątkowo asertywne ze mnie zwierzę ). Tym bardziej, że dobrze wiem, jak bardzo się napracowałam przy powstaniu tej książki, zresztą, nie tylko ja ale i cała grupa rzetelnych beta-readerów. Wierzcie, lub nie, ale nic tu nie zostało potraktowane po łebkach, aby zbyć.
Natomiast podejrzewam, że w takich przypadkach, jak Twój, Alienor, czy np u Nattifiarill objawia się właśnie niekompatybilność czytelnicza z tym akurat klimatem. Polityczno-chaotycznym. Zagubionym. Konfrontowanym z wyzwaniami wyrastającymi daleko ponad miarę i możliwości. Itepe itede.
A zatem może nie: "nie ma nastroju" tylko: "to nie jest ten nastrój, który lubię"?
Czego, oczywiście, nie mam nikomu za złe, doświadczywszy już zdań czytelników, niekompatybilnych z klimatem nocarskim, potem renegackim, teraz niktowym… No taki to pisarski lajf
Na szczęście jest kilku takich, którym się podobało…
Arma virumque cano
Re: Przeczytawszy...
oj jest, jest... zamykając książkę zastanawiałam się czy to naprawdę koniec No i niestety sie nie pomyliłam. Działo się, oj działo.. i działo sie rzeczywiście, piękni, chaotycznie. Polityka przeplatała się z uczuciami... różnymi od miłości po nienawiść. Wszystko było to tę "wyższą Sprawę" a jak dla mnie dla Każdego z minuty na minutę ta wyższa Sprawa stawała się inna, bo przecież jak wszyscy dążyli do spotkaniu Ukrytego w celu "wyeliminowania przeciwnika" tak finalnie Ultor prosił o łaske dla Aranei, Nex dla Rodu a Vesper dla siebie (samolub jeden ), choć finalnie sie ogranął (i dobrze ). Ogólnie rzecz biorąc.. było nieprzewidywalnie. Kocham takie książki I choć to wątek o części ostatniej to powiedzieć muszę: Kocham wszystkie trzyMadzik pisze:Na szczęście jest kilku takich, którym się podobało…
Także chaos zagościł u mnie w domu na dobre 4 godziny.. nie byłam w stanie odłożyć książki nawet na myśl o poniedziałkowym egzaminie... po prostu jak ją odkładałam to moje myśli siadały gdzieś na skraju jej okładki i wołały mnie niemiłosiernie A że ja w stosunku do dobrej literatury słaba jestem, a myśli za nic nie chciały się podporządkować (chyba mam moc za małą... albo za bardzo je szanuję) ja musiałam podporządkować się im
Ne invoces expellere non possis... Nocarzu.
Nie przywołuj tego, czego nie potrafisz pokonać... Nocarzu
Nie przywołuj tego, czego nie potrafisz pokonać... Nocarzu
- Alienor
- Aurora Borealis
- Posty: 880
- Rejestracja: 21 wrz 2006, o 17:48
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Przeczytawszy...
Serdeczne dzięki, Madzik, za odpowiedź. To bardzo zobowiązujące, jeśli Autor osobiście odpowiada, tym bardziej, że mam świadomość, że
„krytyk i eunuch z jednej są parafii:
obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi”
(pojęcia niestety nie mam czyj to cytat!)
Chciałabym więc podkreślić coś, co może nie padło tu wystarczająco wyraźnie: skrytykowałam dobór środków czy narzędzi, natomiast nie dotyczyło to biegłości w posługiwaniu się nimi. Pisząc o skrótowości czy leceniu na łeb, na szyję nie miałam na myśli, że jest to skutek jakiegoś włożenia mniejszej ilości pracy czy innych niedostatków (to byłby poważny i chamski zarzut); sądziłam (z tego co piszesz słusznie) że jest to świadoma decyzja warsztatowo-autorska i tej dopiero pozwoliłam sobie się czepnąć , bo wg mnie nie spłyciło to trochę historię. Większość nie podziela tego zdania i też dobrze, poniekąd o to chodzi.
Co do wpływu osobistych gustów, to oczywiście nie wykluczam, ze jestem niekompatybilna z nastrojem, ale staram się to mocno oddzielać od oceny. Nawet studia mnie tego nauczyły, a już np. lektura Huberatha jest zazwyczaj równie przyjemna jak wbijanie gwoździ w rzyć (i wolałabym nie spotykać nikogo kompatybilnego z nastrojem tej prozy :-O), mimo tego wysoko oceniam to, co pisze. No i na koniec to, czego nie napisałam poprzednio, ale co mogło zostać zrozumiane automatycznie – nie znaczy, że mi się w ogóle nie podobało i nie przeczytałam Nikta cięgiem oraz że nie mam swoich ulubionych kawałków tak jak w poprzednich częściach.
„krytyk i eunuch z jednej są parafii:
obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi”
(pojęcia niestety nie mam czyj to cytat!)
Chciałabym więc podkreślić coś, co może nie padło tu wystarczająco wyraźnie: skrytykowałam dobór środków czy narzędzi, natomiast nie dotyczyło to biegłości w posługiwaniu się nimi. Pisząc o skrótowości czy leceniu na łeb, na szyję nie miałam na myśli, że jest to skutek jakiegoś włożenia mniejszej ilości pracy czy innych niedostatków (to byłby poważny i chamski zarzut); sądziłam (z tego co piszesz słusznie) że jest to świadoma decyzja warsztatowo-autorska i tej dopiero pozwoliłam sobie się czepnąć , bo wg mnie nie spłyciło to trochę historię. Większość nie podziela tego zdania i też dobrze, poniekąd o to chodzi.
Co do wpływu osobistych gustów, to oczywiście nie wykluczam, ze jestem niekompatybilna z nastrojem, ale staram się to mocno oddzielać od oceny. Nawet studia mnie tego nauczyły, a już np. lektura Huberatha jest zazwyczaj równie przyjemna jak wbijanie gwoździ w rzyć (i wolałabym nie spotykać nikogo kompatybilnego z nastrojem tej prozy :-O), mimo tego wysoko oceniam to, co pisze. No i na koniec to, czego nie napisałam poprzednio, ale co mogło zostać zrozumiane automatycznie – nie znaczy, że mi się w ogóle nie podobało i nie przeczytałam Nikta cięgiem oraz że nie mam swoich ulubionych kawałków tak jak w poprzednich częściach.
Lecz gdyby mi kazały wyroki ponure
Na ziemi się meldować, by drugi raz żyć
Chciałbym starą wraz z mundurem wdziać na siebie skórę
Po dawnemu: wojować, kochać się i pić.
(Wieniawa)
Na ziemi się meldować, by drugi raz żyć
Chciałbym starą wraz z mundurem wdziać na siebie skórę
Po dawnemu: wojować, kochać się i pić.
(Wieniawa)
- Darviel
- Pośredniczka
- Posty: 582
- Rejestracja: 10 gru 2008, o 22:32
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Kraków
Re: Przeczytawszy...
A ja mam takie nieśmiałe pytanko do Pani Magdy..Co dalej? Nie będzie już przygód Vespera,ani żadnego wąpierza?
Afraid to shoot strangers...
- Zamoyski
- Major Nocarzy
- Posty: 564
- Rejestracja: 26 paź 2008, o 00:46
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Przeczytawszy...
Chcesz w birimbał?Darviel pisze:A ja mam takie nieśmiałe pytanko do Pani Magdy..Co dalej? Nie będzie już przygód Vespera,ani żadnego wąpierza?
Tata! Tata! Biją renegata!!
- Qadesh
- Główny logistyk
- Posty: 3778
- Rejestracja: 16 kwie 2007, o 14:55
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: kraków
Re: Przeczytawszy...
pięć dych..
Re: Przeczytawszy...
dajcie mu żyć.. toż to takie mały nieośmielony nietoperek... raz po łbie i jakoś sobie dalej poradzi
Ne invoces expellere non possis... Nocarzu.
Nie przywołuj tego, czego nie potrafisz pokonać... Nocarzu
Nie przywołuj tego, czego nie potrafisz pokonać... Nocarzu
Re: Przeczytawszy...
W Fandomie jest jakaś taka przypadłość, że jak ktoś mówi per Pan/Pani, to adresat nagle głuchnie. To samo w większości miejsc na sieci, w tym na naszym forum.
Proponuję dokonać małych wykopalisk - szybko powinieneś znaleźć w kilku miejscach informacje, że Nikt to absolutny koniec pracy nad wampirami ze strony Magdy. Teraz natchnienie może sobie szukać innych ofiar i skupiać się na fanfikach, scenariuszach, czy co tam jeszcze. Może jacyś chętni?
Proponuję dokonać małych wykopalisk - szybko powinieneś znaleźć w kilku miejscach informacje, że Nikt to absolutny koniec pracy nad wampirami ze strony Magdy. Teraz natchnienie może sobie szukać innych ofiar i skupiać się na fanfikach, scenariuszach, czy co tam jeszcze. Może jacyś chętni?
Niezwykle ważne jest, aby codzienna twoja postawa stała się postawą żołnierza,
a postawa żołnierza - postawą na co dzień.
(Miyamoto Musashi, Księga Pięciu Kręgów)
In the warzone marines shit tactically.
(Ray w "Generation Kill")
a postawa żołnierza - postawą na co dzień.
(Miyamoto Musashi, Księga Pięciu Kręgów)
In the warzone marines shit tactically.
(Ray w "Generation Kill")
- Darviel
- Pośredniczka
- Posty: 582
- Rejestracja: 10 gru 2008, o 22:32
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Kraków
Re: Przeczytawszy...
No dobrze..Ja z góry przepraszam za błędy popełnione przeze mnie,ale cóż..Wąpierz na błędach się uczy.Usprawiedliwiać się nie będę,bo błąd to błąd.
Dexter - Wyczerpująco odpowiedziałeś na moje pytanie i choć podświadomie spodziewałem się innej odpowiedzi to dziękuję anyway
Dexter - Wyczerpująco odpowiedziałeś na moje pytanie i choć podświadomie spodziewałem się innej odpowiedzi to dziękuję anyway
Afraid to shoot strangers...
Re: Przeczytawszy...
Przeczytałem, zrozumiałem, polubiłem. Kurde, poprzednie części mogłem czytać po dwa razy osobno, po dwa razy razem jako części cyklu. A tej, jakoś nie mogę osobno . Może to i dobrze, ale tak jakoś muszę sobie po marudzić troszeczkę. Koniec i dalej już nic nie będzie buuu no to ja się tu okopuję pa pieski
Born to be burn
Re: Przeczytawszy...
Ja nie, a ty? Wystarczy jedna mała strzałka i nie ma pieska a jest: " i se nie polatasz netoperku" A tak poważnie to dialogi między renegatami i nocarzami, przypominają forumowe klimaty (to takie subiektywne odczucie).
Born to be burn